Słońce pięknie świeci
(w końcu Wasze święto)
nie mogąc rękoma
obejmę pamięcią.
Klękam z kwiatem w dłoni
nisko schylam głowę,
aby hołd należny
oddać jak królowej.
Gdyby nie kobiety
(nie było, by święta)
samotnie po raju
Adaś, by się pętał.
Za kim miałby tęsknić
do kogo, by wzdychać
ze złamanym sercem
z miłości usychać.
Nie było, by wojen
forteli , podchodów
bo, żeby je toczyć
zbrakło, by powodów.
Komu byś oddawał
zarobione grosze
nie znane, by były
pieszczoty, rozkosze.
Wypij zdrowie kobiet
odrzuć arogancję
bez naszych Królowych
życie nic nie warte.
Idol
Niespełniona miłość
Świt budzi się rześki
rozświetla szarości
następny dzień wstaje
bez żadnej przyszłości.
Mgieł obłoki białe
jak skrzydła aniele
tęsknota nieziemska
welonem się ściele.
Usta zaciśnięte
jak bramy spiżowe
oczy nieobecne
łzy ronić gotowe.
Złowrogie westchnienie
ciszę wciąż przerywa
głośna serca żałość
jak lawa wypływa.
Pięści zaciśnięte
wygięte ramiona
tak kona powoli
miłość niespełniona.
Idol
rozświetla szarości
następny dzień wstaje
bez żadnej przyszłości.
Mgieł obłoki białe
jak skrzydła aniele
tęsknota nieziemska
welonem się ściele.
Usta zaciśnięte
jak bramy spiżowe
oczy nieobecne
łzy ronić gotowe.
Złowrogie westchnienie
ciszę wciąż przerywa
głośna serca żałość
jak lawa wypływa.
Pięści zaciśnięte
wygięte ramiona
tak kona powoli
miłość niespełniona.
Idol
Niesamowita wiadomość
Od samego rana w lesie
wielkie poruszenie
taka się nowina niesie
budząc ożywienie.
Stary dąb rzekł dzięciołowi
co przybył z wizytą
że się przyjrzał dziś gościowi,
co szedł ze swą świtą.
Sroka skrzętnie podsłuchała,
bo się w świerku skryła
i po chwili już leciała
nowinę wieszczyła.
Jak skowronek się dowiedział
wzbił się ponad oziminę
wszystkim polom opowiedział
radosna nowinę.
Kiedy usłyszała sowa
co w dąbrowie śniła
już po lesie plotka nowa
echem się odbiła.
Pojawiły się żurawie
co na łąkę gnały
wczoraj rano brodząc w stawie
z dala ją widziały.
Wreszcie sprawa się wydała,
kiedy wieść radosna
wszystkich w koło obleciała,
że to przyszła wiosna.
Idol
wielkie poruszenie
taka się nowina niesie
budząc ożywienie.
Stary dąb rzekł dzięciołowi
co przybył z wizytą
że się przyjrzał dziś gościowi,
co szedł ze swą świtą.
Sroka skrzętnie podsłuchała,
bo się w świerku skryła
i po chwili już leciała
nowinę wieszczyła.
Jak skowronek się dowiedział
wzbił się ponad oziminę
wszystkim polom opowiedział
radosna nowinę.
Kiedy usłyszała sowa
co w dąbrowie śniła
już po lesie plotka nowa
echem się odbiła.
Pojawiły się żurawie
co na łąkę gnały
wczoraj rano brodząc w stawie
z dala ją widziały.
Wreszcie sprawa się wydała,
kiedy wieść radosna
wszystkich w koło obleciała,
że to przyszła wiosna.
Idol
Pod osłoną nocy ............
Jeszcze wczoraj mrozy
śniegi po kolana
dzisiaj piękne słońce
od samego rana.
Przepędzono zimę
mróz nad ranem skonał
pod osłoną nocy
przewrót się dokonał.
Już nie będzie ścinał
szronem kropli rosy
okropny mądrala
wodził nas za nosy.
Nie złapie słoneczka,
które się zerwało
wznosząc się do góry
będzie mocno grzało.
Czas odrzucić szale
dość zmartwień o szyję
króciutka spódniczka
nóżki znów odkryje.
Zięba niestrudzenie
głośno wyśpiewuje
cieszcie się ludziska
wiosna nam króluje.
Idol
śniegi po kolana
dzisiaj piękne słońce
od samego rana.
Przepędzono zimę
mróz nad ranem skonał
pod osłoną nocy
przewrót się dokonał.
Już nie będzie ścinał
szronem kropli rosy
okropny mądrala
wodził nas za nosy.
Nie złapie słoneczka,
które się zerwało
wznosząc się do góry
będzie mocno grzało.
Czas odrzucić szale
dość zmartwień o szyję
króciutka spódniczka
nóżki znów odkryje.
Zięba niestrudzenie
głośno wyśpiewuje
cieszcie się ludziska
wiosna nam króluje.
Idol
Staro - kawalerowicz
Prędko upływały
dni wiosen, jesieni
zapragnął natychmiast
swe życie odmienić.
Najlepiej przystojnej
wdowie, czy panience
jak psiaka swój żywot
oddać w dobre ręce.
Wciąż dusza pałała
zmysłami dręczona
gotowa się rzucić
w kobiece ramiona.
Do czynu zachęcał
miłości krajobraz,
by szczerze pokochać
bez reszty się oddać
W umyśle codziennie
strach się panoszył,
że umrze nie zazna
cielesnych rozkoszy.
Choć myśli dręczyły,
bo wiedział, że grzeszy
gotowy na ładnej
się szyj powiesić.
Gdzie, by się nie zwrócił
spotykał się z drwiną
twój czas na żeniaczkę
już dawno upłynął.
Jak statkiem wśród sztormu
życie, nim poniewiera
pośród ludzkich tłumów
samotność go zżera.
Idol
dni wiosen, jesieni
zapragnął natychmiast
swe życie odmienić.
Najlepiej przystojnej
wdowie, czy panience
jak psiaka swój żywot
oddać w dobre ręce.
Wciąż dusza pałała
zmysłami dręczona
gotowa się rzucić
w kobiece ramiona.
Do czynu zachęcał
miłości krajobraz,
by szczerze pokochać
bez reszty się oddać
W umyśle codziennie
strach się panoszył,
że umrze nie zazna
cielesnych rozkoszy.
Choć myśli dręczyły,
bo wiedział, że grzeszy
gotowy na ładnej
się szyj powiesić.
Gdzie, by się nie zwrócił
spotykał się z drwiną
twój czas na żeniaczkę
już dawno upłynął.
Jak statkiem wśród sztormu
życie, nim poniewiera
pośród ludzkich tłumów
samotność go zżera.
Idol