Chucka Norrisa nie przebije nic, może jedynie "czterej pancerni" ale tylko dlatego, że jest ich czterech i mają psa oraz pancerz z radzieckiej stali. Dajmy więc spokój Norrisowi, bo jeszcze nas dosięgnie jego noga sprawiedliwości albo kredytu w banku nie dostaniemy. Zanim poznałem gieroja z Teksasu, bo był zaginiony w akcji a cenzura czuwała by mnie to nie spotkało, odkryłem Chucka Mangione. Ten jazzowy trębacz stał się sławny za sprawą soundtracka do filmu "Dzieci Sancheza", który był popełnił w 1978 roku abym go zauważył. Jeden krążek (właściwie dwa) spowodował tak niezwykłą jego popularność, że teraz każda ambitna orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej w naszym kraju ma w swym repertuarze główny motyw muzyczny tego filmu. Chwała im za to, bo to nie tylko dobrze świadczy o ich muzycznych upodobaniach ale również o rosnącym poziomie tych bandów. Z przyjemnością wracam do tego krążka, a uśmiech jaki wówczas pojawia się na mym obliczu jest podobny do wyrazu twarzy na widok starego przyjaciela. Główny temat muzyczny pojawia się kilkakrotnie ale za każdym razem brzmi inaczej i nie sposób się nudzić. Nie ma w tym zestawie ulubionej przeze mnie "kołysanki" ale to co udało mi się wyszukać powinno was przekonać do tego wydawnictwa.
Consuelo's love theme
Bellavia
Hot Consuelo
B'Bye
Children od Sanchez - finale
Z tym trafieniem pod strzechy to jest tak:
Więcej na http://niechgramuzyka.blogspot.com/