Nie ma chyba wśród moich znajomych osoby, która choć raz w zyciu nie zrobiłaby sama zdjęcia. Sama chętnie siegam po aparat, ale bywa, ze nie zdaże albo nie uchwyce tego co tak naprawdę zamierzałam. Aparatow fotograficznych jest do wyboru do koloru, ale oprócz aparatu trzeba chyba posiadać to "coś" znaczy miec to "dobre oko", zeby ująć naprawde fantasyczne i perfekcyjne zdjęcie oraz mieć to wyczucie chwili...Oto perfekcyjne dla mnie zdjęcia zrobione przypadkiem...To się nazywa WYCZUCIE CHWILI!
1. Takiej figury jeszcze nie widziałam
2. Idealnie uchwycona akcja ratunkowa
3. Prawdziwe oblicze
4. Sabotaż koleżenski udal sie doskonale
5. Pies, ktory podrozuje koleją
6. Dopasowanie idealne
7. Poczuć wiatr we włosach czy wlosy w nosie?
8. Babcia uratuje wnuczka w ostatniej chwili??
9. Ciężki dzień....
10. Pies, który boi się małej myszki...
11. Urocze dziecko
12. Mewa, która niczego się nie boi
13. Amator latania
14. Niedzwiadek i jego skok
15. Równolegle do tafly wody
16. Badanie migdalków
17. Koń w koniu
18. Król jest tylko jeden
19. Pies przylapany na pisaniu smsa
20. Z głową konia
21. Było blisko, prawie...
22. Czarodziej??
23. Ona jeszcze nie wie, jak bardzo bolało.
24. Atak!
25. Czekając na autobus.
26. Co za upadek.
27. I najlepsze na koniec...
MIŁEGO DNIA...
BRUNETKA356
♥Stolica♥
Je recherche: divertissement
Zodiac sign: Sagittaire
Anniversaire: 11-25
Nous a rejoint:
☚ Przy kominku i przy winku, tak we dwoje.... w ten sposób lubie leczyć swoje niepokoje :)))))
Dernier jeu
NIE OGARNIAM
Wstałam w środku nocy o 8.00. Wykąpałam się. Wklepałam i wtarłam wszystkie kremy, zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie kawę i padłam zmeczona w salonie. Leze na kanapie, pije kawę i teoretycznie wypoczywam. Nagle wpadam w panike. Dochodzi 10.00. Boze, przeciez musze przed obiadem pojechac na cmentarz ogarnąć grób matki!
Najpierw przeprasuję spodnie, bo cholery jakieś takie wymięte. Idę do kotłowni włączyć żelazko. O kurcze, w kotlowini sterta prania, to szybko nastawie pralke. Jednak zanim ja uruchomię, muszę pojść na piętro do łazienki - zostawilam tam brudna piżamę. W łazience czuję, ze coś nieprzyjemnie wania. Kużwa kot nakasztanił - trzeba sprzatnąć kuwetę. Jak na złość skończyły się woreczki nylonowe. Muszę zejść do kuchni i przynieść rolkę. Po drodzę zajdę do salonu i popiję kawy - moze jeszcze jest ciepla. O, jak juz jestem, to napalę w kominku. Pod kominkim rzuca mi się w oczy rozstawiona suszarka z wczorajszym praniem. Przeciez, jesli mam zrobic dzisiaj pranie, musze ja oproznic. Idę do kotłowni po wiaderko do klamerek. Matko Boska, w holu szczeniak obskubal z lisci prawie cała bugenwille. Potrzebna miotla. Kierunek kuchnia. W kuchni kot drze japę, ze miska jest pusta. Dobra wsypie mu karmy. Dzięki bogu nie musze iść po nią do garazu, bo od wczoraj stoi pod zlewem. Nie zdazylam wynieść. Szczeniak tez dopomina sie jedzenia. Nie ma problemu, w lodowce jest jeszcze jego mięsko. OK, ale po co ja przyszwędałam się do tej kuchni? Cos mialam tutaj zalatwic?
No dobra, jak już tu jestem zrobię sobie kawe, przeciez ledwo zyje ze zmeczenia, a zaraz bedze trzeba robic obiad.
Mimo, ze w kominku nie napalone, lezę spocona na kanapie. Dochodzi 13.00. Na stole stoi pol kubka zimnej kawy z rana i drugi kubek z ciepła, świeża i pachnaca. Pod kominkiem suszarka z wczorajszym praniem. W kotlowni pranie i wiaderko do klamerek, pizama w lazience, kupa w kuwecie, liscie od bugenwilli w holu. Chwala Bogu, ze chociaz futrzaki nie zdechly z glodu. Na cmentarz pojade jutro. Jak odpcznę przy kocurze, wezmę się za obiad...
Najpierw przeprasuję spodnie, bo cholery jakieś takie wymięte. Idę do kotłowni włączyć żelazko. O kurcze, w kotlowini sterta prania, to szybko nastawie pralke. Jednak zanim ja uruchomię, muszę pojść na piętro do łazienki - zostawilam tam brudna piżamę. W łazience czuję, ze coś nieprzyjemnie wania. Kużwa kot nakasztanił - trzeba sprzatnąć kuwetę. Jak na złość skończyły się woreczki nylonowe. Muszę zejść do kuchni i przynieść rolkę. Po drodzę zajdę do salonu i popiję kawy - moze jeszcze jest ciepla. O, jak juz jestem, to napalę w kominku. Pod kominkim rzuca mi się w oczy rozstawiona suszarka z wczorajszym praniem. Przeciez, jesli mam zrobic dzisiaj pranie, musze ja oproznic. Idę do kotłowni po wiaderko do klamerek. Matko Boska, w holu szczeniak obskubal z lisci prawie cała bugenwille. Potrzebna miotla. Kierunek kuchnia. W kuchni kot drze japę, ze miska jest pusta. Dobra wsypie mu karmy. Dzięki bogu nie musze iść po nią do garazu, bo od wczoraj stoi pod zlewem. Nie zdazylam wynieść. Szczeniak tez dopomina sie jedzenia. Nie ma problemu, w lodowce jest jeszcze jego mięsko. OK, ale po co ja przyszwędałam się do tej kuchni? Cos mialam tutaj zalatwic?
No dobra, jak już tu jestem zrobię sobie kawe, przeciez ledwo zyje ze zmeczenia, a zaraz bedze trzeba robic obiad.
Mimo, ze w kominku nie napalone, lezę spocona na kanapie. Dochodzi 13.00. Na stole stoi pol kubka zimnej kawy z rana i drugi kubek z ciepła, świeża i pachnaca. Pod kominkiem suszarka z wczorajszym praniem. W kotlowni pranie i wiaderko do klamerek, pizama w lazience, kupa w kuwecie, liscie od bugenwilli w holu. Chwala Bogu, ze chociaz futrzaki nie zdechly z glodu. Na cmentarz pojade jutro. Jak odpcznę przy kocurze, wezmę się za obiad...
Facet doskonały...
My kobiety zawsze wiemy czego chcemy i dlatego tez wiemy, jak powinien wyglądać facet doskonały
Facet doskonały jest na pewno przystojny. Ale nie za bardzo, żeby się inne nie oglądały. Po drugie starannie ogolony. Z dwudniowym zarostem.
Kolejna sprawa: oczy. To ważne. Oczy muszą być jasne, przejrzyste, uczciwe, najlepiej czarne.
Włosy? Długie gęste kręcone, dokładnie przystrzyżone. Blond o zdecydowanej kasztanowej barwie, z lekką łysiną...
Niezbyt wysoki, dwa metry. Szczupły, wysportowany, z brzuchem. Totalny luzak w garniturze. Wydepilowany niczym małpa. W łóżku delikatny jak bestia.
Wrażliwiec, poeta, umięśniony jak Schwarzenegger.
Noooo....ma być szarmancki.
Nieznajomy w podróży powinien taszczyć bagaże. Ale niezbyt ochoczo, bo wyjdzie, że złodziej. Powinien się serdecznie uśmiechać, półgębkiem, najlepiej wcale.
Sprawiać wrażenie miłego, stonowanego, odpowiedzialnego wariata.
Świetnie, gdyby był lekarzem ahhh.....Artystą. Księgowym. Kierowcą rajdowym. Żeby miał psa. To znaczy kota. Świnkę morską. Rybki. Żadnych zwierząt!
Co jeszcze? Musi być inteligentny. Tylko żeby się nie mądrzył!
Miły. Ale nie jakiś milutki. Dowcipny, ale nie wesołek. Taki trochę zadziorny, zawadiacki. Hm, typ spod ciemnej gwiazdy Ale z kryształową przeszłością!
Chodzi o to, żeby nas po rękach całował, w drzwiach przepuszczał i rachunki płacił. I nie puszył się tym męskim szowinizmem, z cmokaniem w dłoń nie wyskakiwał.
I niech pamięta, że jesteśmy niezależne, w końcu stać nas na zapłacenie rachunku!
O, żeby mówił komplementy. Tylko, niech nie przesadza. Właściwie, lepiej niech się w ogóle nie odzywa.
Ma być wierny. I zazdrosny jak talib. Niech się jednak nie wtrąca w nasze sprawy, bo i tak ich nie zrozumie. Choć, oczywiście, jest cudownie jak jest bardzo wyrozumiały.
PODSUMOWUJĄC: Facet idealny to piekielny macho, sto procent mężczyzny, chodzący testosteron. Świetnie gotuje, robi zakupy, zajmuje się dziećmi. Ba! On karmi je piersią!
A ja życzę dziś wszystkim Panom ładnej pogody bo resztę zdobędą na pewno sami
aaa i jeszcze jedno, tak na marginesie: Panowie zakodujcie sobie: kobiety więdną od słów bez pokrycia....
a to cytat mojej ulubienicy:
Facet doskonały jest na pewno przystojny. Ale nie za bardzo, żeby się inne nie oglądały. Po drugie starannie ogolony. Z dwudniowym zarostem.
Kolejna sprawa: oczy. To ważne. Oczy muszą być jasne, przejrzyste, uczciwe, najlepiej czarne.
Włosy? Długie gęste kręcone, dokładnie przystrzyżone. Blond o zdecydowanej kasztanowej barwie, z lekką łysiną...
Niezbyt wysoki, dwa metry. Szczupły, wysportowany, z brzuchem. Totalny luzak w garniturze. Wydepilowany niczym małpa. W łóżku delikatny jak bestia.
Wrażliwiec, poeta, umięśniony jak Schwarzenegger.
Noooo....ma być szarmancki.
Nieznajomy w podróży powinien taszczyć bagaże. Ale niezbyt ochoczo, bo wyjdzie, że złodziej. Powinien się serdecznie uśmiechać, półgębkiem, najlepiej wcale.
Sprawiać wrażenie miłego, stonowanego, odpowiedzialnego wariata.
Świetnie, gdyby był lekarzem ahhh.....Artystą. Księgowym. Kierowcą rajdowym. Żeby miał psa. To znaczy kota. Świnkę morską. Rybki. Żadnych zwierząt!
Co jeszcze? Musi być inteligentny. Tylko żeby się nie mądrzył!
Miły. Ale nie jakiś milutki. Dowcipny, ale nie wesołek. Taki trochę zadziorny, zawadiacki. Hm, typ spod ciemnej gwiazdy Ale z kryształową przeszłością!
Chodzi o to, żeby nas po rękach całował, w drzwiach przepuszczał i rachunki płacił. I nie puszył się tym męskim szowinizmem, z cmokaniem w dłoń nie wyskakiwał.
I niech pamięta, że jesteśmy niezależne, w końcu stać nas na zapłacenie rachunku!
O, żeby mówił komplementy. Tylko, niech nie przesadza. Właściwie, lepiej niech się w ogóle nie odzywa.
Ma być wierny. I zazdrosny jak talib. Niech się jednak nie wtrąca w nasze sprawy, bo i tak ich nie zrozumie. Choć, oczywiście, jest cudownie jak jest bardzo wyrozumiały.
PODSUMOWUJĄC: Facet idealny to piekielny macho, sto procent mężczyzny, chodzący testosteron. Świetnie gotuje, robi zakupy, zajmuje się dziećmi. Ba! On karmi je piersią!
A ja życzę dziś wszystkim Panom ładnej pogody bo resztę zdobędą na pewno sami
aaa i jeszcze jedno, tak na marginesie: Panowie zakodujcie sobie: kobiety więdną od słów bez pokrycia....
a to cytat mojej ulubienicy:
"Mężczyzna jest jaki jest i nie ma co przy nim majstrować. Im szybciej kobieta to zrozumie, tym lepiej dla niej. I dla niego."
~ Maria CzubaszekKaprysy miłości...
Kobietom mądrym przynosił kwiaty, a pieknym mądre słowo
więc kiedy poznał piękną i mądrą, nie zabrał nic ze sobą
Pręży się przed nią i puste ręce dumnie jej pokazuje:
- Tobie , najdroższa, nic nie przynoszę, bo nic ci nie brakuje.
- Czy nic - wątpliwe, ale w potrzebie takiej nie jestem, bym chciala ciebie...
Dla pań przesłanie jest dość mętne - sama się nad nim zastanów
Przejdzmy pomału więc do morału, którym uraczę panów:
Nie musisz zawsze na pierwszej randce przynosić damie prezentu
Lecz się tym nie chwal, bo nietrafiony jest taki typ komplementu...
ps. odpocznij wiec Panie od mej osoby
bo będziesz miał jeszcze większy ból głowy
Amorki maja dziś wolne....
no poprawe humoru jakże tego pięknego dnia!!!
coś mi to przypomina
Lublin.
Skręcając w Al. Racławickie z ulicy Lipowej jadący Golfem II Jerzy Kołodziej na środku skrzyżowania na skutek awarii
sprzęgła zatrzymał się i został staranowany przez wyjeżdżającego z Krak. Przedmieścia Toyotą Camry Leona Wizgę. Jak to zwykle w takich
wypadkach odbyła się ostra pyskówka. Została wezwana policja, która po krótkich wyjaśnieniach ukarała obu kierujących mandatami po 500 zł za blokowanie pasów ruchu i kazała rozjechać się do domów. W*urwiony jak nieszczęście Jurek Kołodziej wszedł do pustego
mieszkania rzucił w kąt teczkę i zasiadł do komputera.
Zalogował się na forum dyskusyjnym i napisał:
- Zły jestem jak nieszczęście. Jakiś ch*j wjechał dzisiaj we mnie w centrum miasta. Takie k*tasy, które nauczyły się jeździć na
gównowozach teraz poprzesiadały się na rzęchy sprowadzane z zachodu i jeżdżą jak palanty bez głowy. A jeszcze durne, je*ane mendy walą bez sprawdzenia winy 500 zł
J. Kołodziej
A oto część dalsza dyskusji na forum :
- Kogo nazywasz k*tasem ty ku*tasie ? Że niby jakiś ch*j w ciebie wjechał ? Masz szczęście, że się bardziej nie rozkraczyłeś bo
wtedy bym w ciebie wjechał aż poszłyby ci bułki dupą. Ale fakt mendy je*ane nawet nie chciały gadać.
Leoś Automobilista
- Mam zapisane wasze numery gówniarze. Ja wam dam mendów je*anych.
Aspirant Ważyński
- Ważyński ty chamie to skasowałeś dzisiaj 1000 zł i nie chcesz mnie zabrać na dyskotekę bo niby nie masz kasy? To ja odchodzę do Wieśka Kowalika. Spadaj.
Kasia Woszczanek
- Kaśka to ty się z psami prowadzasz ? Jak cię spotkam to cię k*rwo zabiję
Józek Wideński
- O pan Wideński w sieci. Dzisiaj przychodzę do pana po zaległy czynsz za dwa ostatnie miesiące i niech pan nie próbuje
udawać, że pan nie wiedział.
Właściciel kamienicy Albert Urban.
- Albercik??? Co u ciebie? To ja Maksym - Długi. Razem byliśmy na kursie podatniczym w ZDZ sześć lat temu pamiętasz? Musimy się
spotkać.
Maksym Kołodka
- Maksym, kochany to ja Lusia z tego kursu w ZDZ. Cały czas myślę o tobie. Wiesz mamy wspólne dziecko. To po tym naszym
wyjeździe do Firleja na wieczorek zapoznawczy. Jestem teraz u mamy w Świdniku, musisz do mnie zadzwonić. Mój telefon to 123 123 123
Zadzwoń.
Lusia K.
- Lusia K? Telefon 123 123 123? Luśka ty k*rwo, jak wrócisz do domu to ci łeb urżnę. A na drugi raz patrz w czyj post włazisz,
dziwko.
Twój mąż - Jerzy Kołodziej
ps pisownia oryginalna, co jakiś czas przez nas używana
ps. patrz gdzie się logujesz
Lublin.
Skręcając w Al. Racławickie z ulicy Lipowej jadący Golfem II Jerzy Kołodziej na środku skrzyżowania na skutek awarii
sprzęgła zatrzymał się i został staranowany przez wyjeżdżającego z Krak. Przedmieścia Toyotą Camry Leona Wizgę. Jak to zwykle w takich
wypadkach odbyła się ostra pyskówka. Została wezwana policja, która po krótkich wyjaśnieniach ukarała obu kierujących mandatami po 500 zł za blokowanie pasów ruchu i kazała rozjechać się do domów. W*urwiony jak nieszczęście Jurek Kołodziej wszedł do pustego
mieszkania rzucił w kąt teczkę i zasiadł do komputera.
Zalogował się na forum dyskusyjnym i napisał:
- Zły jestem jak nieszczęście. Jakiś ch*j wjechał dzisiaj we mnie w centrum miasta. Takie k*tasy, które nauczyły się jeździć na
gównowozach teraz poprzesiadały się na rzęchy sprowadzane z zachodu i jeżdżą jak palanty bez głowy. A jeszcze durne, je*ane mendy walą bez sprawdzenia winy 500 zł
J. Kołodziej
A oto część dalsza dyskusji na forum :
- Kogo nazywasz k*tasem ty ku*tasie ? Że niby jakiś ch*j w ciebie wjechał ? Masz szczęście, że się bardziej nie rozkraczyłeś bo
wtedy bym w ciebie wjechał aż poszłyby ci bułki dupą. Ale fakt mendy je*ane nawet nie chciały gadać.
Leoś Automobilista
- Mam zapisane wasze numery gówniarze. Ja wam dam mendów je*anych.
Aspirant Ważyński
- Ważyński ty chamie to skasowałeś dzisiaj 1000 zł i nie chcesz mnie zabrać na dyskotekę bo niby nie masz kasy? To ja odchodzę do Wieśka Kowalika. Spadaj.
Kasia Woszczanek
- Kaśka to ty się z psami prowadzasz ? Jak cię spotkam to cię k*rwo zabiję
Józek Wideński
- O pan Wideński w sieci. Dzisiaj przychodzę do pana po zaległy czynsz za dwa ostatnie miesiące i niech pan nie próbuje
udawać, że pan nie wiedział.
Właściciel kamienicy Albert Urban.
- Albercik??? Co u ciebie? To ja Maksym - Długi. Razem byliśmy na kursie podatniczym w ZDZ sześć lat temu pamiętasz? Musimy się
spotkać.
Maksym Kołodka
- Maksym, kochany to ja Lusia z tego kursu w ZDZ. Cały czas myślę o tobie. Wiesz mamy wspólne dziecko. To po tym naszym
wyjeździe do Firleja na wieczorek zapoznawczy. Jestem teraz u mamy w Świdniku, musisz do mnie zadzwonić. Mój telefon to 123 123 123
Zadzwoń.
Lusia K.
- Lusia K? Telefon 123 123 123? Luśka ty k*rwo, jak wrócisz do domu to ci łeb urżnę. A na drugi raz patrz w czyj post włazisz,
dziwko.
Twój mąż - Jerzy Kołodziej
ps pisownia oryginalna, co jakiś czas przez nas używana
ps. patrz gdzie się logujesz