Bajkę o złotej rybce znają wszyscy. Czasem opowiadam jej wędkarską wersję: Dzielny wędkarz złapał złotą rybkę a ta tradycyjnie prosząc o wolność, obiecała spełnić trzy jego życzenia, Pierwszym życzenie naszego rodaka było, by wiaderko na ryby napełniło się wódką. Tak też się stało. Drugim by woda jeziora zamieniła się w wódkę i wkrótce powstało najweselsze jezioro świata. „a trzecie życzenie” zapytała rybka. „Daj jeszcze pół litra i będziemy kwita”, odrzekł wędkarz.
Ktoś powie bajka ale gdybyśmy mieli taką alternatywę, to wybór nie byłby łatwy. Motyw tej opowieści pojawił się, bo znalazłem piosenkę, którą znałem w młodości. Jej autorem jest rosyjski bard Aleksander Dolski. Tytuł pochodzi od pierwszych słów „Gwiazda upadła na moją dłoń” i jak w powyższej bajce miała spełnić życzenia autora. Jak wybrnął z tej sytuacji? Co dla niego okazało się najważniejsze?
Chcę kochać i być kochanym,
Chcę moja matka nie zachorowała
By na smutnej naszej planecie
tylko gwiazdy spadały
z nieba,
Byśmy byli łatwowierni jak dzieci
i lubili deszcz, kwiaty i las.
Byśmy
trawę, jak dawniej kosą kosili,
codziennie latali na księżyc,
Byśmy kobiety nosili na rękach,
i by nie było choroby i wojny,
żeby przyjaźń nie była brzemieniem,
lojalność ciężarem nie była,
żeby starość nie była ciężka
a mądrość zaległa w sercach.
Żeby przy ognisku pachnącym dymem
tę piosenkę cicho mógł snuć
I chcę być kochany
i chcę, aby nie chorowała matka.
Lecz niestety mówił zbyt długo, bo gwiazda pobladła i zgasła. Tłumaczenie może trochę niezdarne (bo moje). Jak zwykle oryginał lepszy. Posłuchajcie.
PS
Jaki morał z tej historii? Kończmy z łowieniem złotych rybek, przyszłość jest w naszych rękach.
Мне звезда упала на ладошку А. Дольский
Na deser jeszcze trzy inne piosenki Aleksandra