Nastał czas wielkiej kanikuły. Wielu rodaków zwykło spędzać urlop nad morzem. "Morze, nasze morze" ma swoje uroki ale są one zależne od aury, więc miłośnicy bałtyckich fal przeglądają długoterminowe prognozy pogody. Bardziej sceptycznie nastawieni wybierają raczej pobyt nad akwenem, który mianem "nasze morze" określali starożytni Rzymianie. Ja odkryłem miejsce w którym pogoda jest pewna niezależnie od pory roku. Są nim Wyspy Zielonego Przylądka. Różnica w średniej temperaturze między najcieplejszym a najchłodniejszym miesiącem wynosi tam bowiem tylko 4 stopnie Celsjusza. Opady są tam rzeczą rzadką więc urlop powinien się udać. Dodatkowymi atrakcjami zdają się być morskie żółwie, tamtejsza muzyka i organizowany na wzór brazylijski karnawał. Najbardziej znanym przedstawicielem tego państewka była nieodżałowana Cesaria Evora. W jednym z wcześniejszych postów przedstawiałem jej podopieczną, Lurę. Utalentowanych muzyków jednak na tych wyspach nie brakuje. Wszakże mieszkańcy to mieszanka ludności europejskiej, głównie portugalskiej i murzyńskiej. Cabe Verde zapraszają.
Wita nas najsłynniejszy duet Cesaria i Lura
a na deser karnawał